Cześć,
tu Jennifer-szybka-Lopez. Zapewne pamiętacie mnie z filmu "Szybka
zwana Wandą". Wystąpiłam tam u boku trzech desek do prasowania
i kilograma mortadeli. Nie, przepraszam, u boku mortadeli grałam w "Mortal
Kombat".
W
moim życiu grałam w tylu filmach i barach ze striptizem, że już nawet
nie pamiętam, czy Neo w Matrixie wybrał niebieską czy czerwoną
pigułkę. Jednak na pigułka, to było coś. Nic dziwnego, że murzyni są liderami
narkotykowego dealu. To, co przydarzyło się Keanu w dalszej części
Matrixa, nie da się porównać do żadnej z moich wycieczek na drugą stronę
tęczy.
Wielu
facetów uważa, że jestem łatwa i gotowa na wszystko. Nic podobnego. Preferuję
trwałe związki, takie jak dwutlenek węgla, siarkowodór i zmywacz do paznokci.
Bardzo dobrze czułam się również w związku z redukcją zatrudnienia w kopalniach
na Śląsku. Jednak góry i górnicy to temat na osobną opowieść.
Kocham prześwitujące bluzeczki i piwo z beczki. Lubię również biedronki
i krem ze stonki. Mój ulubiony zespół, to "Zespół Zasadniczych
Szkół Zawodowych w Bytowie koło Parzymiechów". Lubię również
sztuczne penisy i spray na komary.

Wielu facetów zaczepia mnie, jaka jest moja najbardziej
niesamowita przygoda seksualna. Ja wtedy odpowiadam: oprócz seksu z Vanderosem
Icecoldhandem? Tak, Vanderos, to prawdziwy krawiec podniecenia seksualnego.
Swą chłodną dłonią potrafi więcej, niż tuzin facetów swoimi karłowatymi
witkami.
Pamiętam,
jak pewnego jesiennego poranka Ice wszedł do mojej sypialni. Na nogach
miał skórzane oficerki, na głowie czapkę niewidkę a w jego dłoni spoczywał
świeżutki numer Rzeczpospolitej. Ice podszedł do mnie i musną mego podbrzusza.
Oddział drobniutkich iskierek przebiegł mi po plecach i rozbił swój obóz
między moimi udami. Poczułam, jak moje usta stają się coraz bardziej wilgotne.
Moje piersi wypełniły się ciepłym wiatrem, a serce nadawało rytm kolejnym
ruchom Icecoldhanda. Bum, bum, ... bum, bum, ... bum, bum. Ice staną przy
mnie profilem, pogłaskał moje włosy i pokąsał mnie po łydkach. Czułam
wtedy, że moja winda opuściła wieżowiec i mknie teraz wśród gwiazd. Ice
przesunął swoją chłodną dłonią w dół mojego brzucha ... i ... zesrałam
się. Nie wtedy. Teraz.
|
|
Moim
ulubionym pomieszczeniem jest toaleta. Lubię tę czystość i prostą formę.
Uwielbiam czesać włosy i puszczać zajączki. Mogłabym godzinami przesiadywać
w wannie, gładząc się po całym ciele. Woda, to moje drugie ja. Czasem
zapraszam do mojej wanny mężczyzn. Najpierw podaję im ryż z arszenikiem,
a potem kąpię w kwasie. Tak fajnie sobie skwierczą, gdy nikną w oczach.
Moja
ulubiona pozycja seksualna, to książka do biologii do 6-stej klasy podstawówki.
Tak wiele można się z niej nauczyć. Kiedyś ją otworzyłam kilka stron wcześniej
i dowiedziałam się, dlaczego jestem taka szczupła pomimo, że tak dużo
jem. Od razu pobiegłam do sklepu zoologicznego kupić smycz. Zawsze marzyłam,
żeby mieć jakieś zwierzątko, a tasiemce są bardzo higieniczne i mało kłopotliwe
w utrzymaniu. Tasi, bo tak go nazywam, jest ze mną cały czas. Rano wychodzi
ze mną do pracy, a wieczorem burczy mi w brzuchu. Przy nim, a właściwie
z nim, czuję się bezpiecznie.
Kiedyś
kochałam się z psem. To znaczy zadurzyłam się w jednym psie, lecz on tak
jakby nie odwzajemniał mego uczucia. Dopiero po latach odkryłam całą prawdę.
Suka z naprzeciwka potajemnie oddawała mu się w krzakach sąsiada. Mój
miły tak był nią zaślepiony, że nie zwracał na mnie uwagi. Gdy to zrozumiałam,
ubrałam się w strój płetwonurka i z miejsca wypaliłam trzy hektary ścierniska.
Co prawda nie odzyskałam mojego kochanego, lecz sprawiłam, że chociaż
przez chwilę mój ból był widoczny z kosmosu.
Jeżeli
chodzi o moje plany na najbliższy czas, to chcę obejrzeć najnowszy odcinek
"Esmeraldy", przemalować pałać kultury i zaszlochać wymownie.
Niby to niewiele, a jakoś pozwala mi utrzymać zdrowie psychiczne.
|